Kalendarz
Harmonagrm
Galerie
Kontakt Konatkt
herbGmina
Gorzkowice
19 lip2016

Bohaterska Wdowa

Było to pod koniec roku 1655. Chociaż pełne nawały ognia i szturmów na mury, oblężenie Jasnej Góry nie trwało długo. Niewielka garstka obleganych Polaków w końcu Odniosła zwycięstwo. nieprzyjaciel podążył na Śląsk, a trzy oddziały, po stu ludzi każdy, z kwiatem starszyzny, wśród której byli generałowie, udały się na północ, w kierunku Piotrkowa.

Tak zniechęceni pod Częstochową Szwedzi znaleźli się pod Gorzkowicami. O wydarzeniu tym mówią co najmniej trzy wersje - barwne i sensacyjne, nie pozbawione wątku miłości i nienawiści. Mieszkaniec Gorzkowic Cezary Graczykowski, miłośnik fotografii, a także dziejów swojej "małej ojczyzny", wyszperał w latach osiemdziesiątych bibliografię dotyczącą Gorzkowic.

Tak powiada on w rozmowie z reporterem w nawiązaniu do dziejów wzgórza znajdującego się przy drodze do Przedborza: - W latach sześćdziesiątych młodzież szkolna w Gorzkowicach nosiła jeszcze tarcze z osobliwym wizerunkiem: na niebieskim tle biała sylwetka ruin na stoku, z małym okienkiem w ruinach.

Z pewnością projektodawca takiej formy tarczy szkolnej, zasugerowany przekazami ustnymi, jak i legenda o "zamku" gorzkowickim, przyczynił się do pamięci o tym miejscu... Ruiny "zameczku", a raczej dworu obronnego z początku XVII wieku, istniały jeszcze szczątkowo w wieku XIX wedle "Słownika geograficznego " F. Sulimierskiego i Wł. Walewskiego, wydanego w 1881 roku. A oto pierwsza wersja zdarzeń z czasów "szwedzkiego potopu" - wersja o miłości i nienawiści.

W zamku pod Gorzkowicami, za nieszczęśliwego panowania Jana Kazimierza, mieszkała piękna wdowa po jednym z Walewskich, herbu Pierzchała czy Kolumna - skarbniku, czyli też cześniku ziemi radomskiej.

Wśród licznych jej wielbicieli i kandydatów do ręki, był pułkownik Wacław Sadowski, podobno "pierwsza miłość" młodej wdowy, ale niestety, zdrajca, który ze Szwedami poszedł pod Częstochowę. Był to człowiek gwałtowny i ludziom, za swoje postępki, niemiły. Pewnego dnia, dostawszy się na czele zbrojnych do zamku Walewskich, pułkownik stanął przed piękną wdową oświadczając, że jeszcze tej nocy będzie ona jego żoną.

W razie oporu - zamek zostanie zburzony, a piękna pani siłą uprowadzona. Na to dziedziczka gorzkowickiego zamku orzec miała: - Jeśli koniecznie chcesz mojej śmierci, dziś o północy będę gotowa. Tę wersję wydarzeń podał w 1851 roku Adam Amilkar Kosiński w wydanym w Wilnie dziele - "Miasta wsie i zamki polskie" (tom II). - Uradowany Sadowski - pisze A. A. Kosiński - nie pojmując prawdziwego znaczenia odpowiedzi wdowy, zostawiwszy na straży kilkunastu żołnierzy, sam "pobiegł" do Piotrkowa, by zaprosić na swój ślub Generałów i Oficerów Szwedzkich tam kwaterujących, chętnie przyjęto wezwanie i winszując szczęścia Pułkownikowi (pisownia dosłowna - przyp. mój), w świetnym orszaku udano się z nim do Gorzkowic.

Przez ten czas młoda wdowa, według zeznań służących, przebywała zamknięta w swojej komnacie, modląc się i płacząc, co się działo w jej sercu, Bóg sam jeden wie... Piękna kobieta pogardzała pułkownikiem - zdrajcą. A przecież kochała go wcześniej - łączyły ich wspomnienia. Razem się bawili jako dzieci.

Czy nie kochała go i teraz? W ciągu jednego dnia jej wierni słudzy nadziwić się nie mogli jej odmiany. Jak się okazało, udało się jej wydostać z zamkniętej komnaty. Widać ktoś z wiernych sług dopomógł. Pobiegła do zamkowej baszty, w której był arsenał pełen beczek prochu... Sadowski tymczasem ze szwedzkimi oficerami jechał do Gorzkowic, wioząc zarazem z sobą księdza, który miął pobłogosławić jego ślubny obrzęd...

Jechał pełen wiary w swoją szczęśliwą gwiazdę, kiedy na parę stai drogi od zamku napotkał go stary służący...

Sługa wręczył pułkownikowi - zdrajcy bilet, zawierający następującą treść:

- Jeśli lękasz się Boga i własnego sumienia, jeśli nie chcesz mej zguby, czas jeszcze, powróć do Piotrkowa i nigdy nie chciej widzieć się ze mną. - Wracaj do swojej pani! - miął wykrzyknąć hardy pułkownik. - Przecież sama obiecała, że o północy będzie moją żoną. Tak też być musi...

Wierny sługa w porę dotarł do zamku. Przybył tu przed orszakiem zdrajcy Sadowskiego. Wtedy piękna dziedziczka kazała całej służbie opuścić zamek. Kiedy pułkownik w otoczeniu Szwedów wjechał na most zamkowy i w oknie baszty dostrzegł wybrankę swego serca nisko się jej pokłonił, potężny grzmot powalił na ziemię nieproszonych gości. Piękna wdowa, która chciała zdrajcy, zginęła w gruzach strzaskanej baszty zamkowej, jak Wanda co nie chciała Niemca, w nurtach Wisły...

Wersja druga ma posmak Wallenrodyczny. Podał ją Michał Rawita - Witanowski w swoim opracowaniu pod tytułem "Ilustrowane okolice Piotrkowa" (wyd. Towarzystwa Krajoznawczego, Piotrków 1933 r.). Za torem kolejowym wznosi się wzgórze, koło drogi prowadzącej w stronę Przedborza. Drogą wśród mokradeł płynie rzeczka Prutka, dopływ Luciqży, tworząc obszerny staw, a na nim klekocze starej konstrukcji młyn wodny o dwóch złożeniach.

Wśród tych moczarów, w miejscu zwanym "kopiec" sterczą nasypy zamczyska, a do nich przywiązane takie romantyczne podanie: Było to za czasów, gdy Szwedzi "zza morza" po raz pierwszy ogniem i mieczem pustoszyli nasz kraj. W zamku zawarła się piękna dziedziczka, zwłaszcza gdy jej narzeczony Sadowski, jak wielu wówczas zdrajców własnego króla Jana Kazimierza, przeszedł do Szwedów, pomagał nawet zdobywać Jasna Górę.

Lecz nie dość tego, mszcząc się za odesłany pierścionek, oblegał z wojskiem szwedzkim zamek gorzkowicki. Jak wynika z dalszych zdań opracowania Michała Rawity - Witanowskiego, nieliczna załoga polska otworzyła bramy warowni na znak poddania się, lecz kiedy najeźdźcy, mając na czele sprzedawczyka Sadowskiego, wkroczyli do zamku podpalone ręką, dziedziczki prochy, wyrzuciły w powietrze najeźdźcę, grzebiąc w gruzach swoich i obcych.

Opowieść przedstawiona przez piotrkowskiego historyka - regionalistę, a zarazem aptekarza ze Starego Rynku Trybunalskiego, jest na wskroś heroiczna. Z piękną panią i jej wiernymi sługami, zginęli także ci, którzy najechali na Polskę, wraz ze swoim poplecznikiem, zdrajcą - Wacławem Sadowskim.

Korzystanie z serwisu oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie, z których niektóre mogą być już zapisane w folderze przeglądarki. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia